poniedziałek, 26 lipca 2010

Rędzin 27.06.2010



Dzwonek, łazienka, sprzęt, samochód, kolega Mariusz na przystanku........Deja vu? Nie, to wyprawa fotograficzna drugi dzień z rzędu:)
Jesteśmy już na miejscu, niebo wyśmienite jak i księżyc. Mariusz rzuca hasło: "Czuje, że dziś ptaki dopiszą", ostrzegam go aby nie kusił losu. Jak się później okazało Mariusz przepowiedział sobie przyszłość:(.

Zasiadka zaczyna się podobnie jak dzień wcześniej ale tylko do momentu kiedy wsiadam do mojej "tratwy". Tym razem mam zamiar zasadzić się koło wysepki w kształcie wysokiego pasa. Plan jest prosty: wsiadam, płynę i ustawiam się ze słońcem. Wykonanie znacznie trudniejsze. W nocy z bardzo niskiej perspektywy nie mogę dojrzeć wspomnianego miejsca, tak więc płynę w kierunku trzcin i zdezorientowany czekam aż zrobi się trochę jaśniej. Mija godzina w zimnej wodzie która ciągnie się w nieskończoność gdy nagle dostrzegam wysepkę a na niej długo oczekiwane "okazy".
Wysepka okazuje się znacznie dalej niż mi się wydawało. Rozpoczynam powolne podchody do wypatrzonych Czajek co chwilę robiąc kilka zdjęć na wypadek gdyby się spłoszyły. W połowie drogi, która zajmuje mi około 30 minut, przylatują Samotniki a z nimi rewelacyjne światło.
Im jestem bliżej tym czajek coraz mnie aż znikają zupełnie pozostawiając samotne Samotniki. Samotniki szybko przyzwyczajają się do mojej obecności i wpierw spokojnie żerują a następnie chowają swoje dzioby i robią sobie po-śniadaniową drzemkę.


Czas mija, pojawiają się mewy, Kwokacze lądują na krótką chwilę a na sam koniec przylatują czajki. Pełen zadowolenia wracam do domu.

środa, 21 lipca 2010

Rędzin 26.06.2010



Coś zaczyna grać...02:00, to budzik zrywa mnie z łóżka. A tak, jadę dziś na zdjęcia. Pakuje się z zawrotną szybkością ponieważ kolega Mariusz już pewnie czeka - mam go zabrać w drodze na miejsce.
O 02:40 jesteśmy na miejscu, świeci piękny księżyc sprawiając, że jest prawie tak jasno jak w dzień. Niestety nadciąga mgła która na szczęście nie przeszkadza nam w dotarciu na miejsce. Kolega zasiada na swojej "z góry upatrzonej pozycji", ja natomiast ładuje się do "tratwy" i wypływam w oczekiwaniu na nieznane.

Czekając pod trzcinami nagle w oddali dostrzegam 3 dziwne sylwetki, to Żurawie. Niestety widzę je tylko przez krótki moment po którym pochłania ich gęsta mgła.


Czas mija, gdy nagle nad moją czatownią przelatują gęsi. Szybko znikają we mgle, lecz plusk wody informuje mnie, że wylądowały. Może gdy opadnie mgła uda się do nich podpłynąć i zrobić zdjęcie.
Mija może 10 minut gdy przed moją czatownią przepływa rodzina Gęsi, to Gęgawy. Pierwsze moje tak bliskie spotkanie z tym gatunkiem. Ekscytacja trwa tym bardziej, że gęsi kierują się w stronę wysepki gdzie "czatuje" Mariusz.
Spokojnie obserwuję rozwijającą się sytuacje gdyż wiem, że za wcześnie na zdjęcia. Gęsi wychodzą na brzegi i w spokoju żerują.
Delikatnie podpływam i w fatalnych warunkach zaczynam robić zdjęcia. Fascynujący gatunek tak blisko sprawia, że strzelam jak szalony tym bardziej że cały czas zmniejszają dystans, kierując się w naszym kierunku. W wyjątkowej sytuacji jest Mariusz ponieważ drepczą prosto na niego. Mgła raz się rozrzedza a raz gęstnieje uniemożliwiając wykonywanie zdjęć.
Po przeciągnięciu się w czatowni i ponownym spojrzeniu w wizjer gęsi brak. Podłamany czekam na opadnięcie mgły i pojawienie się długo oczekiwanego słońca.

Niestety ptaki nie dopisują, kaczki zbyt płochliwe a innych gatunków jak na lekarstwo. Przez chwilę podlatują Pliszki siwe pozwalając zrobić sobie kilka zdjęć.


W pewnej chwili zauważam ruch w zaroślach....są to moje upragnione Gęsi. Podpływam i w pełnym słońcu wykonuje kilka zdjęć.