niedziela, 26 stycznia 2014

Śpiochy

Zaczęło się jak zwykle albo raczej tak jak się zdarzało w ostatnim zimowym sezonie czyli, z jednej strony można się wyspać z uwagi na późny wschód słońca z drugiej czynnik negatywny niska temperatura. Z szafy wyjmuję ciepłą odzież, którą dawno nie używałem, ubieram się na ludzika Michelin i wyruszam w teren przy temperaturze -12 stopni. Siedzę sobie na wygodnym krzesełku godzinę, dwie, trzy a poza czatownią nic się nie dzieje.
Pomimo nieprzychylnej pogody wstaje piękne słońce oświetlając skoszoną przeze mnie łokę, lądowisko dla ptaków drapieżnych. Czekając żałuję, że przy takim oświetleniu na "mojej arenie" nic się nie dzieje pomimo, że od czasu do czasu przelatują Kruki a nawet pojawiają się dwa Myszołowy.
Niestety nie jest mi dane obcowanie z nimi tego dnia więc pakuję się i wracam do domu po drodze natrafiając na żurawie na które postanawiam się wybrać następnego dnia.
 
5:30 i wydaje mi się, że zaczyna się "dzień świstaka" :)
Początek jest identyczny jak poprzedniego dnia z tym, że tym razem kieruję się w kierunku śpiących Żurawi a to dzięki uprzejmości mojego kolegi Krzysztofa (udostępnia mi swoją czatownie).
W ceimnościach znajduję odpowiednią drogę i jeszcze przed wejściem do "czatowni" przygotuwuję sprzęt tak aby był od razu gotowy do użycia. Mam tu na myśli taki sprzęt jak statyw, krzesełko, śpiwór i siatkę maskującą.
Prawie czołgając się zasiadam na miejscu, ustawiam aparat i wsuwam się do śpiwora. W tym momencie słyszę pojedyńczy klargon Żurawi, który z jednej strony mnie martwi (obawiam się, że najdrobniejszym szelestem się spłoszą) a z drugiej daje nadzieję, że w ogóle są i może poczekają do wschodu słońca zanim odlecą.
Przyjmuję pozycję embronalną i znieruchomiały czekam ponad godzinę aż zrobi się na tyle jasno, że mogę zrobić pierwsze zdjęcia.

Sytuację jaką widzę jest wspaniała. Stado Żurawi stojące jeden koło drugiego jak stado pingwinów ogrzewających się wzajemnie. Wokoło stada krążą strażnicy monitorujący otoczenie i zgłaszajacy dzwiękiem każde niepokojące zdarzenie, odgłos, cokolwiek. Jedne ptaki śpią na stojąco inne śpią leżąc na śniegu. Im jaśniej tym więcej Żurawi budzi się i dochodzi do małych bujek czy zatargów.

Wschodzi słońce ciepło oświetlając ptaki a ja żałuję, że jestem tak daleko lub że mój sprzęt nie jest lepszy. Po prawej stronie stada ptaków słychać jakieś dziwne odgłosy co powoduje, że wszystkie podnoszą głowy i wpatrują się w miejsce z którego może dochodzić zagrożenie.

 
Kilkanaście minut później zaczynają się odloty z noclegowiska. Ptaki zaczynają być coraz bardziej aktywne i pojedyńczo, parami lub grupami odlatują aż do momentu kiedy na stawie nie pozostaje już nikt. 
Zadowolny i usatysfakcjonowany z możliwości zoabczenia takiego "spektaklu" wracam do domu.