niedziela, 12 października 2014

Dolina Baryczy i Tamron 150-600



Siedzę wygodnie na kanapie wpatrzony w plecak fotograficzny i zastanawiam się czego jeszcze nie spakowałem. Z zamyślenia budzi mnie telefon Mateusza, który pyta czy nie pojechałbym w Dolinę Baryczy, krainy pełnej stawów rybnych i ptaków. Decyzję podejmuje automatycznie pomimo, że planowałem wybrać się w zupełnie inne miejsce.
Podekscytowany jutrzejszym wypadem sprawdzam prognozę pogody, doposażam się w dodatkowy sprzęt, który będzie mi potrzebny nad stawami (czatownia mobilna) i idę spać.

5:30 i jesteśmy na miejscu idąc ścieżką do miejsca, które Mateusz znalazł dzień wcześniej. Na stawie spokój, cisza, delikatnie przez cienkie chmury przebija się księżyc. W mroku rozstawiamy dwie czatownie, statywy z aparatami i czekamy.
Na stawie powoli robi się gwarno i ptaków jakby coraz więcej. Głównie słyszę mewy ale też bardzo blisko czaple. Błądzę wzrokiem w ciemnościach by dostrzec jakąkolwiek sylwetkę ptaka ale bez powodzenia.
W międzyczasie okazuj się, że nie mam rękawiczek moro....gdzieś w trakcie rozkładania się na miejscu zaginęły a teraz w ciemnościach nie mogę ich dostrzec. Po omacku próbuje je znaleźć wokół siebie ale dłońmi natrafiam tylko na błoto.

Przejaśnia się, dostrzegam pierwsze ptaki i robię pierwsze zdjęcia. Zdjęcia takie jak powyżej i poniżej z rozmazanymi czaplami białymi i mewami. To czaple białe mnie najbardziej interesują, intrygują i poświęcam im najwięcej zdjęć próbując zrobić to jedyne. 
Jak każdy Polak muszę trochę ponarzekać w trakcie zdjęć na pogodę. Marzyły mi się mgły, wschodzące słońce a mamy szaro-ciemny świt. Pomimo słabych warunków udaje mi się zrobić ciekawe zdjęcia dzięki mojej "puszce" (body) i nowemu obiektywowi Tamron SP 150-600 F/5-6.3 Di VC USD. Obiektyw w porównaniu z moją starą Sigmą 135-400 jest po prostu rewelacyjny. Dla mnie jest to jak przesiąść się z Nissana Note do Mercedesa A180 (tego nowego) :)

Obserwując okolicę przez szparę w czatowni słyszę trzask migawki aparatu Mateusza. Trzaski są coraz szybsze więc zastanawiam się co on może tak fotografować? Ptaków robi się coraz mniej, w powietrzu też nie widać nic nadzwyczajnego, więc czemu on nie przestaje robić zdjęć? 
Odpowiedź na to pytanie przychodzi po chwili, gdy przesuwając obiektyw od jednego brzegu na drugi dostrzegam po środku pięknego Byka z pięcioma łaniami. Podekscytowany wykonuje zaledwie 4 zdjęcia gdy jeleń odwraca się i chowa w trzcinach a z nim jego łanie.

"Walczę" jeszcze z Bielikami, których jest aż 9 osobników (niestety są zbyt daleko) oraz mewami, które w największym gwarze szukają ławic małych rybek i rzucają się na nie wszystkie naraz.
Po wyjściu z czatowni zwiedzamy jeszcze kilka pobliskich stawów i wracamy do Wrocławia.



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz