sobota, 18 października 2014

Jesienny plener PMPM (Paweł, Mateusz, Paweł, Mariusz) w Dolinie Baryczy - cz. 1

Myślałem, że to będzie zwykły weekend i nawet tak się w środku tygodnia zapowiadał, lecz nie przypuszczałem, że przerodzi się to w fotograficzny plener :)

Wiedziałem, że muszę jechać znowu w niesamowitą dolinę jaką jest Dolina Baryczy, ptasi raj, cel wielu fotografów przyrodniczych i miejsce przyrodnicze znane w całej Polsce. Jednocześnie przy takiej okazji nie mogłem nie zadzwonić do Ptoqa (Pawła), aby przyjeżdżał. Do tego jeszcze Mateusz i od dłuższego czasu już nie fotografujący Mariusz. 

Sobotnia noc...samochód i nasz trójka (Mariusz odpadł z powodu pogody) jadąca z Wrocławia do Milicza. W połowie drogi zaczyna padać i nie przestaje a w zasadzie pada coraz bardziej. Na miejscu to samo, lecz pomimo złej pogody siadamy za siatką maskującą. Ptoq ze mną a Mateusz kilka metrów dalej. Jest ciemno, deszcze nie przestaje padać, generalnie wszystko mokre i co najgorsze po siatce maskującej, którą mam zarzuconą na plecy, spływają krople deszczu na mój kark...brrr...momentami nie jest to przyjemne....

W deszczu i mroku rozpoczyna się harmider, ptasi harmider. Zlatują się w pierwszej kolejności czaple białe i siwe a chwile później stada mew. Czaple białe lądują przed samą czatownią i chodzą w odległości kilku metrów. Tak blisko ich jeszcze nie widziałem! Niestety jest zbyt wcześnie i zdjęcia czapli nie wychodzą tak jakbym chciał. Fotografując dostrzegam samotnego jelenia idącego przez środek stawu. Wygląda klimatycznie wśród ptaków, deszczowego, szarego poranka i otaczającego go krajobrazu (zdjęcie poniżej). 
Mija niewiele czasu gdy ponownie na stawie pojawiają się jelenie tym razem jest jeden potężny byk i kilka łań. Łanie idą przodem a byk asekuruje tyły, scena robi na mnie niesamowite wrażenie pomimo tego, że zwierzęta są tak daleko (zdjęcie powyżej).

Deszcz w końcu ustaje a my w szarościach dnia fotografujemy czaple, mewy, przepływające kormorany które z godziny na godzinę odlatują w jakieś inne miejsce płoszone np. przez bielika. Mokrzy, pełni nadziei na jutro wracamy do Wrocławia. Co więcej, nie możemy się doczekać jutra gdyż ma być bezchmurny poranek....












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz