piątek, 28 czerwca 2013

Lasy Radłowskie

Małopolska i moje ukochane miejsce - Lasy Radłowskie z kompleksem stawów. Spotykam się na parkingu z Ptoq-iem, ubieramy spodniobuty i idziemy w teren na wschód słońca.
Pierwsze co zwraca moją uwagę to wysoki poziom wody w leśnych strumykach, co więcej delikatnie mnie to martwi. Na szczęście to nie jedyne zmartwienie, najważniejsze to komary, jest ich jakaś plaga i pomimo użycia środka przeciw komarom one cały czas nas atakują i trzeba się od nich odpędzać.
Jesteśmy jeszcze z 50 metrów przed stawem Okniska a już brniemy w wodzie prawie po kolana. Nie pamiętam aby w tym miejscu było tyle wody a te tereny znam od dobrych....hym...kiedy ja tu byłem po raz pierwszy? Chyba w roku 1997. Tak więc od 16 lat nie widziałem tu takiej wody. Mijamy kanał przed samym stawem gdzie woda dochodzi prawie po pas i już jesteśmy na grobli a tu jeszcze szaro, ponuro i pełno komarów. Ponownie pryskamy się sprejami aby odpędzić się od nich.

Nad stawem roztacza się delikatna mgła, słychać ptaki i wszędobylskie brzęczenie komarów. Czekamy na wschód słońca przy okazji robiąc klimatyczne zdjęcia mgieł i szuwarów o poranku.

Próbuję także zrobić zdjęcie napotkanej ważki w pierwszych przebłyskach słońca lecz bez większych rezultatów bo albo ważka odlatuje albo nie mogę wkomponować ją w słońce. Jedyne zdjęcie z ciekawszych to "symbioza" - zdjęcie ważki z komarem na jednym liściu trawy.
Po wschodzie słońca Ptoq prowadzi mnie w znane mu miejsce gdzie rosną skrzypy, ciekawe rośliny pamiętające erę dinozaurów. Wśród porannej rosy skąpanej w promieniach słońca kładę się płasko na trawie i robię kilka ujęć jak poniżej.
Wracając jeszcze do komarów......aby przedstawić jak nękały nas komary zrobiłem poniższe zdjęcie kiedy to nad głową kolegi lata cały rój tych owadów. Tak właśnie mieliśmy cały czas z tą różnicą, że ja nie miałem moskitiery na głowie :)
Będąc nad kolejnym  stawem dostaje do przetestowania nowy, manualny obiektyw Ptoq-a, Nikkor 105mm ze światłem 2.8. Niestety moje body nie rozpoznaje go jak również nie mam odczytu o parametrach więc muszę na wyczucie ustalić czas, przysłonę itp.


Pod koniec naszej wyprawy widzimy jakiegoś fotografa ze sprzętem o jakim mogę tylko pomarzyć. Jak się później okazuję to Daniel Kopacz, który zna się z Ptoq-iem i którego ja również znam a raczej jego zdjęcia z portali fotograficznych. To ciekawe spotkanie kończy mój wypad w Lasach Radłowskich.

Poniżej:
"Nowoczesne fotografowanie" czyli Daniel K. i jego motyl, który nie odstępował go na krok :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz